Dlaczego rezygnujemy z terapii, zanim osiągniemy pełny dobrostan?
W dzisiejszych czasach coraz więcej osób decyduje się na rozpoczęcie terapii, aby lepiej zrozumieć siebie, poradzić sobie z trudnościami emocjonalnymi czy poprawić jakość swojego życia. Mimo to wielu z nich rezygnuje już po pierwszej sesji lub kilku spotkaniach. Często zdarza się, że po krótkim okresie poprawy samopoczucia, zamiast kontynuować pracę nad sobą, wycofujemy się z terapii. Co sprawia, że skrawek lepszego samopoczucia staje się dla nas wystarczający i nie dążymy do pełnego dobrostanu?
błędy. Sprawdź ważne informacje.
1. Lęk przed prawdziwą konfrontacją
Pierwsze spotkanie z terapeutą bywa wyzwaniem. To moment, w którym trzeba się otworzyć, czasem po raz pierwszy w życiu. Jednak to, co wydaje się przerażające, pojawia się często dopiero później – gdy terapia zaczyna dotykać głębszych problemów i ukrytych emocji. Kiedy terapeuta prowadzi nas przez warstwy naszej psychiki, napotykamy wspomnienia, uczucia i prawdy, które mogą być trudne do zaakceptowania.
Rezygnacja staje się wtedy formą ochrony przed bólem. Choć początkowe rozmowy mogą przynieść chwilową ulgę – pozwalają wyrzucić z siebie nagromadzone frustracje – konfrontacja z korzeniem problemu jest znacznie bardziej wymagająca. Wielu z nas, choć pragnie zmiany, nie jest gotowych zmierzyć się z tym, co najtrudniejsze.
2. Szybka poprawa jako złudzenie
Zdarza się, że po pierwszych spotkaniach, kiedy dzielimy się swoimi obawami i dostajemy wsparcie, odczuwamy poprawę samopoczucia. To naturalne – sama obecność kogoś, kto nas słucha, jest terapeutyczna. Niestety, to często mylone jest z rzeczywistą poprawą sytuacji.
Efekt ten nazywany jest „pierwszym szczytem” – momentem, gdy zmiana wydaje się namacalne bliska, ale to dopiero początek drogi. Problem polega na tym, że ten mały zastrzyk ulgi wystarcza wielu osobom. To jak skosztowanie przystawki i rezygnacja z całego posiłku, mimo że to danie główne zawiera to, co naprawdę wartościowe. Ludzie wychodzą z założenia, że jeśli już jest trochę lepiej, to nie trzeba iść dalej.
3. Oczekiwanie szybkich efektów
Nasza kultura jest przesycona natychmiastowymi gratyfikacjami – przyzwyczailiśmy się, że efekty powinny być widoczne od razu. Gdy terapia nie przynosi natychmiastowych rezultatów, pojawia się frustracja. Trudno nam zaakceptować, że proces leczenia psychiki to maraton, a nie sprint. Chcemy rozwiązań na już, a gdy ich nie ma, zaczynamy wątpić w sens kontynuacji.
Terapia jest jak praca nad sobą, która wymaga czasu, cierpliwości i zaangażowania. To czasem miesiące, a nawet lata pracy, aby naprawić to, co psuło się przez całe życie. Wielu pacjentów nie jest na to gotowych – wychodzą, zanim naprawdę się zacznie.
4. Brak zrozumienia procesu terapeutycznego
Nie każdy, kto przychodzi na terapię, rozumie, jak ona wygląda. Często oczekujemy, że terapeuta „naprawi” nas w podobny sposób, jak lekarz leczy infekcję. W rzeczywistości terapia to wspólna praca, w której terapeuta jest przewodnikiem, a odpowiedzialność za zaangażowanie i postępy spoczywa na pacjencie. Kiedy zdajemy sobie z tego sprawę, niektórych ogarnia zniechęcenie i wracają do życia, w którym nie muszą stawiać czoła codziennym trudnościom.
5. Stygmatyzacja i poczucie wstydu
Choć sytuacja stopniowo się zmienia, stygmatyzacja związana z terapią nadal istnieje. Zdarza się, że ludzie, którzy zdecydowali się na terapię, czują wstyd przed bliskimi czy środowiskiem, obawiając się, że zostaną ocenieni. Dla niektórych zrezygnowanie z terapii jest równoznaczne z odzyskaniem poczucia kontroli i unikania trudnych pytań ze strony innych.
6. Strach przed zmianą
Zmiana, choć przynosi nadzieję na lepsze jutro, jest też nieznana. Nawet jeśli obecna sytuacja jest trudna, to przynajmniej znana – a znane daje poczucie bezpieczeństwa. Lęk przed nieznanym sprawia, że wracamy do starego, mimo że nas ogranicza.
Ludzie, którzy przerywają terapię, często nie zdają sobie sprawy, że robienie małych kroków w kierunku zmiany jest kluczem do sukcesu. Wymaga to wytrwałości, zaufania do procesu i odwagi. Warto pamiętać, że chwilowa ulga to tylko początek, a prawdziwa transformacja czeka na tych, którzy zdecydują się wytrwać do końca tej wymagającej, ale ostatecznie wzbogacającej podróży.